Władze zaproponowały zmiany regulacyjne, które według eksperckich ocen dają szanse na zwiększenie wiarygodności kredytowej firm ciepłowniczych i tym samym na uzyskanie źródeł finansowania modernizacji. Zarazem nowe regulacje oceniane są jako spóźnione i nierozwiązujące problemów trapiących ciepłownictwo. Oczekiwana jest m.in. poważna zmiana regulacji dotyczących elektrociepłowni.
W Polsce w minionej dekadzie do 2019 roku włącznie ciepłownictwo jako cały sektor tylko w pojedynczych latach osiągało rentowność przekraczającą 5 proc., a zdarzały się lata, jak 2019 rok, że rentowność ciepłownictwa była ujemna. To wynika z cyklicznie publikowanych raportów URE.
– Według naszych analiz możliwości finansowe ciepłownictwa stale się pogarszają przede wszystkim z powodu wzrostu kosztów uprawnień do emisji CO2, które nie zostały przeniesione w ceny ciepła. Dodatkowo, niska rentowność sektora ciepłowni na poziomie niespełna 1,7 proc., nie mówiąc o ujemnej rentowności obszaru kogeneracji, nie pozwala na wsparcie działalności finansowaniem dłużnym – mówił WNP.PL w minionym roku Bogusław Regulski, wiceprezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, komentując rentowność ciepłownictwa w 2019 roku.
Problem został w końcu dostrzeżony przez władze i w tym roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziło nowelizację tzw. rozporządzenia taryfowego dla ciepłownictwa, dając firmom ciepłowniczym możliwość jednorazowych rekompensat za koszty uprawnień do emisji CO2, które zostały poniesione przy rozliczeniach emisji za 2020 rok, a nie zostały uwzględnione w taryfach zatwierdzanych przez URE.
Natomiast obecnie zbliża się, jak się wydaje już dużymi krokami, zakończenie prac nad kolejną nowelizacją tzw. rozporządzenia taryfowego dla ciepłownictwa, a formalnie nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło.
Zaproponowane tym razem zmiany regulacyjne mające poprawić kondycję ciepłownictwa mają już charakter o wiele bardziej systemowy. Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP), mówi, że projekt nowelizacji rozporządzenia taryfowego dla ciepłownictwa systemowego z czerwca bieżącego roku jest obecnie na etapie konsultacji społecznych i wyraża nadzieję, że jeszcze we wrześniu lub najpóźniej w październiku przygotowane zmiany wejdą w życie, bo są bardzo potrzebne.
Dla poprawy kondycji ciepłownictwa
– Istotą i celem nowelizacji rozporządzenia taryfowego jest poprawa sytuacji finansowej przedsiębiorstw ciepłowniczych w perspektywie kilku miesięcy i w rezultacie zwiększenie możliwości „bankowalności” tych przedsiębiorstw. Chodzi m.in. o poprawę płynności finansowej firm ciepłowniczych po to, żeby można było korzystać z zewnętrznych źródeł finansowania, aby realizować inwestycje, które będą głównie zmieniały strukturę paliw wykorzystywanych do produkcji ciepła na niskoemisyjne – mówi Jacek Szymczak.
Zaznacza przy tym, że zmiana rozporządzenia taryfowego ma także za zadanie poprawić możliwie szybko bieżącą kondycję firm ciepłowniczych, bo wiele z nich ma problemy z bieżącym utrzymywaniem płynności finansowej.
– To skutek dramatycznie wysokiego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2. Jeżeli spółki, a to się zdarzało, skumulowały zakupy uprawnień do emisji CO2 w celu rozliczenia emisji za 2020 rok w końcówce okresu rozliczeniowego, to trafiły już na bardzo wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, na poziomie 50 euro. Te wydatki drenowały przedsiębiorstwa z pieniędzy – wyjaśnia Jacek Szymczak.
Andrzej Rubczyński, dyrektor ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii, wskazuje, że projekt zmieniający tzw. rozporządzenie taryfowe dla ciepłownictwa daje firmom zajmującym się przesyłem, dystrybucją i produkcją ciepła, które korzystają z kosztowej kalkulacji cen ciepła, możliwość akumulacji kapitału dzięki poprawie efektywności kosztowej.
– Dotychczas zawsze było ryzyko, a w szczególności w małych firmach ciepłowniczych bazujących na taryfie kosztowej, że obniżenie kosztów będzie skutkowało obniżeniem ceny ciepła dla odbiorców. To nie była zachęta do optymalizacji kosztów produkcji ciepła. Teraz mają zostać wprowadzone formuły, które pozwalają zachować oszczędności w firmie, bez ryzyka obniżania ceny ciepła – mówi Andrzej Rubczyński.
Jack Szymczak zaznacza, że jedna z istotnych zmian dotyczy kogeneracji, czyli elektrociepłowni.
– Nowelizacja rozporządzenia taryfowego też poprawi sytuację finansową jednostek kogeneracyjnych, bo zmieniają się korzystnie wzory określające wskaźnik wzrostu przychodów ze sprzedaży ciepła w jednostkach kogeneracyjnych. Nie wchodząc w szczegóły, podnoszona jest podstawa do obliczania wskaźników wzrostu przychodów ze sprzedaży ciepła – mówi Jacek Szymczak.
Prezes IGCP wskazuje, że ze zmian, które wprowadza nowelizacja rozporządzenia taryfowego, warto też odnotować wprowadzenie przepisów, które powinny pozytywnie wpłynąć na realizację inwestycji obniżających emisje CO2.
– Chodzi o przepis, który daje firmom ciepłowniczym prawo do podniesienia w kalkulacjach cen ciepła stopy zwrotu z inwestycji o 1 pkt. proc. za każde 25 proc. redukcji emisji CO2. Wartość tego zapisu polega m.in. na tym, że tego wskazanego wzrostu zwrotu z inwestycji URE nie będzie mógł ominąć przy zatwierdzaniu taryf – podkreśla Jacek Szymczak.
Kierunek dobry, ale krok za mały?
Zdaniem Andrzej Rubczyńskiego zmiany zaproponowane w projekcie nowelizacji rozporządzenia taryfowego dla ciepłownictwa są spóźnione, ale zarazem pozytywne dla ciepłownictwa.
– Te nowe proponowane regulacje dają szanse na akumulację kapitału i zwiększenie wiarygodności kredytowej firm ciepłowniczych, a zwłaszcza niewielkich ciepłowni i tym samym na uzyskanie źródła finansowania modernizacji. Jednak nowy model taryfowy ciepłownictwa daje za mały impuls inwestycyjny, żeby wyjść naprzeciwko strategiom unijnym. Rozporządzenie taryfowe przedstawione przez MKiŚ jest tu jedynie małym, nieadekwatnym do wyzwania krokiem naprzód – uważa Andrzej Rubczyński.
Zaznacza, że w ocenie skutków regulacji (OSR) projektu zmieniającego rozporządzenie taryfowe oszacowano, iż po zmianach ma ono wygenerować dodatkowe środki finansowe na poziomie 1,6 mld zł w ciągu 5 lat, czyli przy finansowaniu inwestycji z kapitałów własnych na poziomie 20 proc. daje bazę do inwestycji za około 8 mld zł, a potrzeby są znacznie większe.
Tymczasem, jak wskazuje samo MKiŚ w OSR, szacowane przez IGCP nakłady inwestycyjne w ciepłownictwie potrzebne do tego, aby sprostać wyzwaniom, przed jakimi stoi sektor, wynoszą 53-101 mld zł do 2030 roku (w wytwarzaniu ciepła 42-71 mld zł, a w dystrybucji ciepła 11-30 mld zł).
– Kwota dodatkowych przychodów, pochodzących z wdrożenia rozporządzenia, nawet lewarowana kredytami, będzie kroplą w morzu potrzeb – mówi Andrzej Rubczyński.
Jacek Szymczak stwierdza, że obecna nowelizacja rozporządzenia taryfowego jest rozwiązaniem o wiele bardziej systemowym niż ta, która dawała prawo do jednorazowych rekompensat za koszty uprawnień do emisji CO2, które zostały poniesione przy rozliczeniach emisji za 2020 rok, a nie zostały uwzględnione w taryfach zatwierdzanych przez URE, ale nie rozwiązuje jeszcze wszystkich problemów.
– Przed nami jest jeszcze kilka istotnych zmian, w tym poważna zmiana regulacji elektrociepłowni – mówi Jacek Szymczak.
Będą podwyżki cen ciepła
Wdrożenie omawianych zmian regulacyjnych najpewniej nie pozostanie bez wpływu na ceny ciepła, ale z powodu tych nowych regulacji nie powinno ono znacząco podrożeć.
– Skutkiem zmian rozporządzenia taryfowego może być ledwie kilkuprocentowa podwyżka cen ciepła, która według naszych szacunków może wynieść około 4-5 proc. – mówi Jacek Szymczak.
Resort klimatu i środowiska podał w OSR omawianego projektu, że na podstawie danych IGCP obecnie ciepłownictwo systemowe zaspokaja 24 proc. zapotrzebowania na ciepło w Polsce, dostarczając je do około 40 proc. gospodarstw domowych.
W tym samym dokumencie zaznaczono też, że produkcja ciepła systemowego spada, ponad 80 proc. systemów ciepłowniczych w Polsce nie spełnia kryterium systemu efektywnego energetycznie, a systemy ciepłownicze w Polsce należą do tzw. drugiej generacji, bazując na źródłach ciepła wykorzystujących technologie spalania paliw kopalnych i sieciach ciepłowniczych opartych na wysokiej temperaturze nośnika ciepła (135 stopni Celsjusza). W 71 proc. polskie ciepłownictwo oparte jest na spalaniu węgla.
– Taki stan technologiczny skutkuje między innymi stosunkowo wysokim poziomem strat ciepła w procesie przesyłania i dystrybucji, szczególnie w ciepłociągach o nieodpowiednim stanie izolacji. Światowe rozwiązania w ciepłownictwie systemowym doszy już do poziomu czwartej czy piątej generacji, gdzie dominują technologie wykorzystujące źródła ciepła o dużo niższych temperaturach – m.in. stwierdza resort klimatu i środowiska.
Źródło: wnp.pl