Jak ludzie będą mieli zimne kaloryfery, żadne rekompensaty im nie pomogą – podkreśla Dariusz Gierek, przewodniczący Regionalnej Sekcji Ciepłownictwa NSZZ Solidarność. W ocenie związkowców proponowane przez rząd instrumenty wsparcia dla odbiorców ciepła sieciowego mogą skończyć się falą bankructw przedsiębiorstw ciepłowniczych.
Ceny musiałyby wzrosnąć o kilkaset procent
Jak wskazano w rządowym komunikacie, przedsiębiorstwom, które wprowadzą powyższe ceny ciepła, ma przysługiwać rekompensata.
– Nie wskazano jednak, ile będzie ona wynosić i z jakich źródeł będą pochodzić te pieniądze. Sytuacja wygląda różnie w poszczególnych przedsiębiorstwach, ale można szacować, że spółki ciepłownicze, aby osiągnąć próg rentowności przy obecnych cenach paliw, musiałyby sprzedawać ciepło za ok 300 zł za GJ. Czy rządowa rekompensata pokryje w całości tę różnicę? – pyta Dariusz Gierek, cytowany przez śląsko-dąbrowską Solidarność.
Znacznie większy problem stanowi jednak fakt, że rekompensaty proponowane przez rząd mają dotyczyć wyłącznie gospodarstw domowych i instytucji użyteczności publicznej, czyli tzw. odbiorców chronionych.
– To tylko jedna grupa klientów spółek ciepłowniczych. Kolejna to firmy, których żadne rekompensaty nie obejmą, a mówimy tu nawet o około połowie portfela klientów – zaznacza Gierek.
Według branżowych szacunków, na które powołuje się Dariusz Gierek, żeby uniknąć strat spółki ciepłownicze musiałyby podnieść ceny ciepła dla klientów firmowych nawet o kilkaset proc. Ocenia jednak, że wprowadzenie takich podwyżek jest mało prawdopodobne.
Byłyby one nie do udźwignięcia dla znacznej części klientów. Przede wszystkim jednak na tak drastyczny wzrost cen nie zgodzi się Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza taryfy na energię cieplną.
Jak przypomina śląsko-dąbrowska Solidarność, piątego sierpnia minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podczas konferencji prasowej wprost stwierdziła, że URE będzie blokował podwyżki cen ciepła sieciowego, a ich maksymalny pułap będzie mógł wynieść 40 proc.
– W takim scenariuszu różnicę pomiędzy realnym wzrostem kosztów produkcji, a ceną dla klientów końcowych będą musiały pokryć spółki ciepłownicze. Problem w tym, że one tych pieniędzy nie mają. Wiele z nich już dzisiaj balansuje na granicy bankructwa. Propozycje rządu zamiast stanowić wsparcie mogą przyczynić się do fali upadłości w naszej branży. Jak ludzie będą mieli zimne kaloryfery, to żadne rekompensaty im nie pomogą – podkreśla Dariusz Gierek, cytowany przez śląsko-dąbrowską Solidarność.
Ciepłownictwo w fatalnej sytuacji
Solidarność od wielu tygodni wskazuje na fatalną sytuację w sektorze ciepłowniczym. W czerwcu z inicjatywy związku odbyło się posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Katowicach poświęcone tej kwestii.
Efektem obrad było wspólne stanowisko strony pracowników, pracodawców oraz samorządowej WRDS. W dokumencie skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego zawarto propozycje dotyczące systemowego wsparcia zarówno dla wytwórców jak i odbiorców ciepła systemowego.
Wśród nich znalazło się między innymi wyznaczenie na poziomie ministerialnym cen maksymalnych gazu i węgla dla ciepłownictwa oraz wprowadzenie rządowych dopłat dla sprzedawców tych paliw. W stanowisku wezwano także rząd do podjęcia działań na forum Unii Europejskiej na rzecz głębokiej reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 mającej na celu obniżenie i ustabilizowanie ceny uprawnień emisyjnych.
Opłaty za emisję CO2 stanowią znaczącą część kosztów produkcji ciepła. Kolejne zgłoszone postulaty dotyczyły m.in. stworzenia funduszu na potrzeby przedsiębiorstw ciepłowniczych, który byłby źródłem finansowania nisko oprocentowanych pożyczek na zakup paliw z rocznym lub dłuższym odroczeniem spłaty oraz obniżenia podatku VAT za energię cieplną dla odbiorców indywidualnych do 0 proc.
– Niestety rząd nie skorzystał z rozwiązań przygotowanych przez WRDS. Jeśli nie zrobi tego podczas dalszych prac nad ustawą, nadchodzący sezon grzewczy może być ostatnim dla wielu przedsiębiorstw ciepłowniczych – ostrzega Dariusz Gierek.
Źródło: wnp.pl